niedziela, 30 października 2016

203. Prezentowo :)

  Niedawno planowałam  uszyć sobie pokrowiec na szydełka.   Do pracy często jakąś robótkę zabieram i nie lubię jak mi się takie sprzęty po torebce walają. Można się w palec ukłuć i zapaść w sen stuletni ;) 
No, ale od zaplanowania do zrobienia u mnie zwykle sporo czasu musi upłynąć, to i do tego jeszcze nie doszło. W międzyczasie dostałąm niespodziewaną przesyłkę od mojej szwagierki, która jak się okazuje w myślach mi czytać potrafi!!! Dostałam własnorecznie przez nią wykonany, szydełkowy organizer na szydełka. Ależ mi niespodziankę zrobiła ta szalona kobieta! Moniko bardzo Ci dziękuję za ten cudny prezent! 






Na koniec jeszcze kilka jesiennych fotek z mojego ogródka :) 





Miłej niedzieli :) 

sobota, 15 października 2016

202. Tegoroczne przetwory i afrykańskie kwiaty.

 W tym roku zrobiłam więcej przetworów niż w innych latach. 
Do standardowych buraczków z papryką i lecza doszły jeszcze powidła śliwkowe z czekoladą. 
Gdyby ktoś był zainteresowany, to przepis jest tutaj klik
 Wpis może i nieco opóźniony, ale ostatnią partię buraczków z własnego ogródka przerobiłam zaledwie tydzień temu.
Trochę zachodu z przetworami jest, ale późniejsza satysfakcja gwarantowana :) 











  Zaczęłam robić afrykańskie kwiaty z myślą o misiu.
Doszłam jednak do wniosku, że miś odpada, bo dzieci moje wybierają inne zabawki. Następnie był pomysł na torebkę, ale pewnie i tak pozostałabym wierna swojej lekko już znoszonej listonoszce :)

Teraz jest pomysł na podusię dla córci i chyba na tym już zostanie  :)






Pozdrawiam serdecznie :) 

wtorek, 11 października 2016

201. I tak powstała wasza mamusia ;)


 Ostatnio przypomniałam sobie, że nie pokazywałam tutaj jeszcze moich nowych magnesików na lodówkę, które dostałam od mojego kochanego chrześniaka.
Konradek pamiętał o mnie podczas swoich wakacji nad morzem. DZIĘKUJĘ !!!







Pamiętała też o mnie moja bratowa :) DZIĘKUJĘ Edytko :) 






 Niedawno wchodzę do kuchni, a tam dzieci z rozdziawionymi buziulkami słuchają wywodów mojego małżonka:

Kiedyś poznałem dziewczynę. Była bardzo dzika, więc postanowiłem ją oswoić dla dobra ludzkości.
I tak powstała wasza mamusia :)


Pozdrawiam cieplutko :) 

sobota, 1 października 2016

200. Kamieniście ;)


 Dzisiaj znów o kamieniach będzie mowa.
Pewnie pomyślicie sobie, że po ostatnich wydarzeniach (wybita szyba w drzwiach od patio) powinnam mieć dość kamieni na następne 50 lat. Nic bardziej mylnego. Te same kamienie, które niedawno były przyczyną mego nieszczęścia teraz ratują moje zdrowie psychiczne.
Po tym jak stare kamienie powciskały się w glebę lub też zniknęły w dość tajemniczych okolicznościach ;) najmniejszy deszcz sprawiał, że przez dość długi czas mieliśmy błotnistą kałużę zaraz przy drzwiach wyjściowych na ogródek.
 Dzieci moje bardzo lubią hasać po ogródku, więc często chcący bąź mniej chcący taplały się w błocie ile wlezie. Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że dzieci mając za nic zszargane matczyne nerwy co chwilę wbiegały w swoich obłoconych bucikach do patio, bądź dalej ,,na salony'' !
W domu Peppy błoto czyściło się prawie samo a u mnie jakoś tak nie bardzo chciało…
Inna sprawa, to taka, że widok wcale przyjemny dla oka nie był.
 Najpierw zajelismy się odwodnieniem terenu, i tu z pomocą przyszła beczka na wodę zamontowana na rynnie, która jak się w końcu okazało żadnego ujścia do studzienki nie miała :-o
Potem poszło jak z płatka: powiękrzenie trawnika, 850 kg kamieni i problem został rozwiązany :) 








Miłego dnia :)