Dziś same konkrety, bez żadnego wodolejstwa :)
Malinki skończone :) Pozostało tylko poszukać odpowiedniej
ramki i oprawić.
Pozdrawiam :)
Mieszkanie z dala od
kochających nade wszystko swe wnuki babć i dziadków, od cioć i
wujków kombinujących na wszelkie sposoby jakby tu dzieciakom
zapewnić dodatkowe atrakcje, od tych i innych członków rodziny
gotowych przejąć rodzicielskie obowiązki na czas jakiś, czas
który daje rodzicom cenną chwilę wytchnienia ma niestety wiele
minusów.
Dodatkowa zmienna praca obojga
rodziców owocuje, tym że dzieci ,,pełną gębą'' biorą czynny
udział we wszystkich pracach, przedsięwzięciach rodzinnych lub też
robią wszystko, by te nie zostały wykonane sprawnie i łatwo : )
Choć wydaje się byś sprawą
logiczną, że uczestnictwo dzieci w różnych domowych obowiązkach,
dodatkowych zajęciach, na złe im wyjść nie może, to jednak
rodzicielskie zdrowie, szczególnie psychiczne często na nie lada
próbę zostaje wystawione, że o cierpliwości już nie wspomnę :)
Są przecież zajęcia w
których dzieci raczej uczestniczyć nie powinny, lub powinny w
sposób minimalny.
Nie trudno się też domyślić, że każda, nawet
drobna praca potrafi się bardzo przeciągnąć w czasie.
- ,,Mamo idzie kupa'' (gdy
mama akurat jest w połowie zmywania naczyń lub krojenia czegoś na
obiad)
- ,,Telas ja '' - komunikuje
Julia i bez chwili wahania, próbuje dosięgnąć swoimi oblepionymi
w piasku łapkami akurat wyrabianego przez matkę ciasta na pizzę :)
- Matka skupiona nad czymś,
Wojtuś, który jest zafascynowany matematyką pyta oczekując
natychmiastowej odpowiedzi – mamo a ile jest tysiąc plus tysiąc
plus tysiąc tysięcy milionów tysięcy?
- Julia cały czas ściąga
skarpety. Wraca z podwórka na bosaka. Pytam gdzie są skarpety i
buty?
,,nie niem'' (nie wiem)
- Dzieci wracają całe mokre
z podwórka wnosząc błoto i piach. Patrzę na nich z wyrzutem i
zanim zdążyłam cokolwiek dodać słyszę od najmłodszej pociechy
,, to nic nie stało'' (nic się nie stało )
- Wszystkie pieluszki prawie
cała paczka porozwalane po pokoju. Pytam Julii co tu się stało!?
Słyszę: ,,miś ce
pluszkę'' (miś chce pieluszkę)
- Robię coś w kuchni, słyszę
krzyk Julii ,,mamoooo, mamooo pocy'' (mamo, mamo pomocy) Patrzę prze
okno dziecię moje siedzi w piaskownicy przypłaszczone do ziemi, tak
jak dzikie zwierzęta gdy się czegoś boją. Przerywam wszystko co
robię, wypadam z domu, podbiegam do niej, a Julia spanikowana
informuje mnie, że: ,,hitoter leci'' (helikopter leci)
- Wojtuś w przypływie nagłej
potrzeby wydatku energetycznego biega po pokoju i krzyczy ŁAAAA,
AAAA, HAAAA. Julia wskakuje mi na kolana i mówi ,,nie bój się
Tusia, Tuś trasy' ( nie bój się Wojtusia, Wojtuś straszy)
Są jeszcze sytuacje typu:
- ,,mama do mnie'', ,, dać
mama'' ( mama weź mnie na ręce/ na kolana ), najczęściej gdy coś
robię :)
- ,, mama a cy moge siedzić''
( mam czy mogę siedzieć, często na blacie w kuchni gdy robię coś
do jedzenia)
- ,, mama a cy moge...'' (
mama a czy mogę wziąć ..) i tutaj różne rzeczy zabawkę, sprzęt
kuchenny, książkę, długo by wyliczać ....
Ale te najbardziej wyjątkowe to:
- ,,mama tulić'' (mama
przytul mnie)
- ,, kham cie mama, kham cie
tata, kham Tuiś '' (KOCHAM CIE MAMUSIU, TATUSIU, WOJTUSIU)
- Wojtuś krzyczy: mamo mam dla ciebie prezent. Jaki? Taki, co trzeba go powiedzieć. Acha?
KOCHAM CIĘ MAMUSIIU KOCHANUSIU :)
Dodam jeszcze, że Julia teraz
w wieku 22 miesięcy mówi wszystko jak na takie dziecko bardzo
wyraźnie i to już od dłuższego czasu, więc przynajmniej w
kwestii porozumiewania się nie mamy dodatkowych frustracji :)
To tylko kilka z całej masy
innych sytuacji :) Ale czy ja bym z tego wszystkiego zrezygnowała na
rzecz tzw. świętego spokoju? Nie moi drodzy ZA NIC W ŚWIECIE! :)))
Miłego dnia :)
Z okazji urodzin mojego
Męża powstała słusznych rozmiarów kartka. Trochę w pośpiechu,
tak aby zdążyć zanim tatuś z pracy wróci...
Dzieciaki bardzo się
starały, mama troszeczkę pomogła, a tata był bardzo zadowolony :)
Doczekałam się też
czerwonych pomidorków. Na szczęście Julia nie zdążyła oberwać
wszystkich zielonych :)
Jeszcze kilka zdjęć z
mojego ogródka :)
Pozdrawiam serdecznie :)