sobota, 7 października 2017

223. Szczęściarą jestem...

 Niedawno pewna pani, którą znam z widzenia uświadomiła mnie jaka to ze mnie jest niesamowita szczęściara. No, ale zacznę od początku. W piątek, po pracy jak zwykle pojechałam z córką odebrać syna ze szkoły. Dotarłam na miejsce jako druga, więc przywitałam się grzecznie z pierwszą mamą.

Owa pani zagadała:

 
- mamy piątek,Na co ja odrzekłam:
- w końcu, bo już nie mogłam się go doczekać (mając tutaj na myśli dość ciężki tydzień w pracy i to , że w końcu prześpię pełne osiem godzin bo nie będę musiała wstawać o 4:30 rano). 
Pani zareagowała na to śmiechem i pytaniem dlaczego tak mówię, no więc tłumaczę:- nie będę musiała iść do pracy.Na co ona z bardzo poważną miną:
- jesteś szczęściarą, bo nie musisz pracować w weekendy!
Myślę sobie, no faktycznie, wolę pracować w tygodniu, a weekendy spędzić z rodziną, bo przecież z mężem cały czas się rozmijamy...Pytam więc panią współczująco:
- a ty musisz pracować w weekendy?
Na co ona odpowiada:
- no tak, dzieci na piłkę nożną muszę zaprowadzać, ugotować, posprzątać...
Zirytowana mówię:
- ale ja pytam o pracę poza domem?! (w końcu u mnie w domu to przecież wszystko się samo robi!!!) 
- nie, no takiej pracy to nie mam wcale, bo to by mi się nie opłacało i nie dałabym rady.

 Jak wspominałam w poprzednim wpisie we wrześniu miałam urodziny. Z tej okazji Gosia z Mamelkowa podarowała mi cudne domki, które własnoręcznie wykonała. 
No i tutaj mogłabym siebie nazwać SZCZĘŚCIARĄ :) Domki tak się spodobały mojej córci, że zapragnęła też takie mieć. Nieopatrznie powiedziałam o tym Gosi i na drugi dzień Julcia dostała dwa domki w wersji dziewczęcej !!! :) 
DZIĘKUJEMY BARDZO! 

Moje:









Julci:














Wszystkie razem :)





Pozdrawiam cieplutko :)