poniedziałek, 20 lipca 2020

278. Lipcowe klimaty.

 Samam nie wiem kiedy mi uciekły ostatnie tygodnie. Czas płynie nieubłaganie. 
W ogródku dużo się dzieje. Zakwitły pierwsze odmiany dalii. Na inne trzeba jeszcze troszeczkę poczekać. Uwielbiam te kwiaty nie tylko za to że są tak okazałe, ale też dlatego że kwitną aż do pierwszych przymrozków. Ulubione kwiaty mojego syna - słoneczniki górują nad wszystkim :) Uwielbiam ten czas gdy wszystko bujnie rośnie i kwitną kwiaty. 
Zanim uraczę wszystkich zdjęciami z ogródka, bo te o tej porze roku obowiązkowo na moim blogu być muszą, pokażę moje trzy nowe bransoletki. Wykonane z koralików Toho o rozmiarze 11.


























Uściski posyłam :) 

piątek, 3 lipca 2020

277. Ogródek w pierwszych dniach lipca.

 Witam wszyskich bardzo serdecznie. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem. Cieszę się, że moje pierwsze koralikowe bransoletki tak się podobają, podobnie zresztą jak i szczurek : )
Moja koralikowa zajawka trwa nadal, więc powstają nowe prace, ale dzisiaj nie o tym :) 

 Dzisiaj będzie głównie o ogródku :) Po gradobiciu jakie mieliśmy na początku czerwca większość roślinek  przetrwała i nawet nieźle sobie radzi. Najsłabiej jest z papryką, która jest na zewnątrz w wiadrach, ale mam nadzieję, że chociaż kilka sztuk z nich zbiorę. W tunelu foliowym panuje istne szaleństwo! Pomidory już sięgają sufitu i musiałam je ogłowić. Usunęłam też z nich sporo liści. 

 Wybaczcie słabą jakość zdjeć, ale robione były podczas deszczu. 




Pomidory zawiązały sporo owoców i jeśli nic złego się nie wydarzy powinnam mieć udane zbiory :)

Poniżej odmiana  Tigerella:



Bawole serce: 




Tu już widać lekko zmieniony kolor jednego pomidorka. Będzie pierwszym w tym sezonie :) 



Kilka wiader z papryką zostawiłam pod folią i tu jak widać warunki były spprzyjające.

Papryka słodka spiczasta:




Papryka zwykła.
Ziarna obu  papryk wydobyłam z tych kupionych w sklepie :) 



Bakłażany poradziły sobie po uszkodzeniach nawet lepiej niż papryka. Widać już pierwsze pąki kwiatowe.





Dzisiaj zebrałam pierwsze cztery ogórki gruntowe :) 



Lobelie  zakryły całe donice :)




Ten kolor lobelii podoba mi się chyba najbardziej :) 



Zakwitły pierwsze cynie, a za nimi widać jak pnie się mysi ogórek (cucamelon). 



Kochani, oprócz pracy zawodowej, edukacji domowej, uprawy ogródka i robótek, zajmuję się też wyżywieniem rodziny :) 
Pieczywa nie kupuję wcale już od bardzo dawna. Doszłam nawet do wniosku, że łatwiej mi jest upiec moje ekspresowe bułki niż wybierać się specjalnie w tym celu do sklepu. Część bułek zamrażam żebym miała gotowe na te dni kiedy już naprawę na zakrętach
nie wyrabiam. Wystarczy je wyjąć, ułożyć na ściereczce, przykryć drugą i zostawić aż się rozmrożą. 

Poniżej podaję przepis na moje ekspresowe bułeczki :)

- 1,5 kg mąki pszennej (typ np 550)
- 2 płaskie łyżki soli (u mnie himalajska) 
- 8 łyżek oliwy z oliwek 
- saszetka drożdży suszonych (7g)
- litr ciepłej wody 
- ewentualnie ziarna(dynia/sezam/chia/słonecznik...) 

Wszystko mieszamy, wyrabiamy w głębokiej misce podsypując mąkę. Wyrobione ciasto oprószyć mąką, zostawić do wyrośnięcia. Następnie natłuszczoną ręką formujemy bułeczki i układamy je na wyłożonej papierem śniadaniowym blaszce. U mnie zwykle wychodzi 15-16 sporych bułeczek. 
Zostawiamy znów do wyrośnięcia. Nagrzewamy piekarnik do ok 180 stopni i pieczemy na lekko rumiany kolor. U mnie trwa to ok 13  minut. 
Studzimy na kracie przykryte ściereczką. 

Smacznego :) 




Do następnego razu :)