Święta minęły tak szybko, że nie zdążyłam zaprezentować swojej drugiej koronki zrobionej na koszyczek wielkanocny dla syna. Czynię to więc dzisiaj z dość sporym poślizgiem...
Kolejny plan, który doczekał się realizacji, więc zadowolona wracam do dziergania elementów na obrus:)
W tym roku również skusiłam się na zrobienie pisanek ,,z pończochy''. Efekt jak dla mnie świetny.
Teraz trochę z innej beczki.
W swojej kuchni już od dłuższego czasu nie używam gotowych przypraw takich jak maggi, kostek rosołowych czy vegety. Korzystam z suszonych i świeżych warzyw, ziół oraz domowej vegety.
Już od dawna chciałam mieć lubczyk w ogródku, ale okazało się, że w Anglii to raczej mało popularna roślina i nabycie sadzonek, czy kawałka korzenia do rozsady w pobliskich sklepach ogrodniczych jest niemożliwe. W końcu zdecydowałam się na uprawę z nasion wysianych wczesną wiosną. Z całej torebeczki nasion w warunkach idealnych (tak mi się przynajmniej wydaje) wzeszła mi JEDNA roślinka.
Już od dawna chciałam mieć lubczyk w ogródku, ale okazało się, że w Anglii to raczej mało popularna roślina i nabycie sadzonek, czy kawałka korzenia do rozsady w pobliskich sklepach ogrodniczych jest niemożliwe. W końcu zdecydowałam się na uprawę z nasion wysianych wczesną wiosną. Z całej torebeczki nasion w warunkach idealnych (tak mi się przynajmniej wydaje) wzeszła mi JEDNA roślinka.
Prawdopodobieństwo, że coś pójdzie nie tak było zbyt duże, więc przy okazji dość niespodziewanego wyjazdu do Polski
przywiozłam sobie solidną sadzonkę lubczyku od mojej kochanej teściowej :)
Na koniec jeszcze zdjęcia mojego powojnika :)
Pozdrawiam cieplutko:)