Od dość dawna podziwiam
niezwykłe prace jednej z naszych koleżanek blogowych. To prawdziwa
artystka o dobrym serduchu. Różne, cudne rzeczy robi i nie sposób
tutaj wszystkiego wymienić, ale jedną z dziedzin, którymi się zajmuje
jest haft wstążeczkowy. No i tutaj pewnie większość już wie
kogo mam na myśli :) Obrazy kwiatów przez nią wykonane to
prawdziwe dzieła sztuki.
Oczywiście mowa tutaj o
Anstahe.
Marzyło mi się, żeby
zobaczyć jej obrazy na żywo i wiecie co!? Mało tego, że
zobaczyłam, ale widzę i ciągle na nie patrzę i patrzeć będę. Ba, nie patrzeć, a nieustannie podziwiać, bo mam aż dwa z nich w
moim własnym domku :)))
Doszło do spotkania trzech
fantastycznych blogerek i Danusia przez Gosię przekazała mi dwa
swoje obrazy. Wszystko to odbyło się w wielkiej tajemnicy i ja nie miałam o tej całej szeroko zakrojonej
akcji zielonego pojęcia, aż do czasu
gdy otrzymałam prezent!
Jak zobaczyłam te hafty, to z
wrażenia zapomniałam języka w gębie i nawet chyba Gosi nie
podziękowałam za przywiezienie ich z Polski, za co najmocniej teraz
publicznie przepraszam:( Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że gdy się podróżuje z dzieciakami, to zawsze brakuje miejsca w bagażu. Tym
bardziej doceniam i dziękuję.
Wczoraj biegałam po
całym domu szukając odpowiedniego dla nich miejsca. W końcu zdecydowałam, że będą wisiały niedaleko wejścia, aby wszyscy
mogli je podziwiać. Są wyjątkowe, śliczne i tylko moje :) Danusiu
sprawiłaś mi ogromną radość. BARDZO CI DZIĘKUJĘ.