Z powodu grypy (tak mi się wydaje, bo testów nie miałam robionych) zostałam ,,udomowiona'' na dwa tygodnie. Pierwszy tydzień w zasadzie spędziłam w łóżku izolując się od najbliższych na tyle, na ile to było możliwe. W tym tygodniu funkcjonuję juz całkiem nieźle, a w poniedziąłek wracam do pracy. Szkoły w Anglii są już od tego tygodnia zamknięte. Wczoraj wprowadzono kolejne restrykcje odnośnie zakazu opuszczania domów. Wykorzystuję wolny czas tak, jak tylko mogę. Pomidorki i inne rośliny, które tego wymagały zostały przepikowane, zrobiłam osiem szydełkowych pisanek na jajkach akrylowych, które pokażę w innym poście. Kolejny raz wróciłam do miechunek walcząc zawzięcie z konturami, których akurat w tym hafcie nie brakuje. Dzisiaj zaprezentuję koleją odsłonę mojej pracy.
Na koniec jeszcze dawka czarnego humoru.
Splatam warkocza córci, gdy ta zaczyna zabawę:
- coś w pobliżu, coś w poblizu na literę k!
Wymieniam kilka rzeczy, ale nie trafiam.
Z drugiego pokoju syn krzyczy - KORONAWIRUS!!!
Dbajcie o siebie i swoje rodziny, nie ryzykujcie niepotrzebnie. Dużo zdrowia!