Co wrażliwszych przepraszam za niezbyt wyszukane słownictwo w tytule posta, ale w tej chwili właśnie to powiedzenie chodzi mi po głowie. Kilka dni temu kosiłam trawę w ogródku i nie zauważyłam, że w trawniku był kamień (nie pierwszy zresztą i pewnie nie ostatni), ale ten właśnie wystrzelił jak z procy prosto w moje szklane drzwi od patio. Rezultat zobaczcie sami!
Kochani szczęśliwa jestem, że ten kamień nie uderzył w żadne z moich dzieci, które przeceż jak zwykle kręciły sie po ogródku pomagając bądź przeszkadzając we wszystkim co akurat się robi.
Dzięki Bogu nic im się nie stało. Szyba, no cóż do wymiany. Być może nawet całe drzwi, bo są dość stare.
Jeśli chodzi o dzieci, to jednego jestem pewna - nie będą już więcej w ogródku podczas koszenia trawy.
Uraczę Was jeszcze jednym zdjątkiem dzisiaj. Nieco weselszym :) Oto jaki widok zastałam dzisiaj rano w toalecie :)
Miłego dzionka życzę :)