niedziela, 25 października 2015

177. Z tej mąki chleba nie będzie...



  Od samego początku pobytu w Anglii część zakupów robimy w polskich sklepach, w których obecnie, jeśli mowa o artykułach spożywczych można kupić niemal wszystko. Śmiem twierdzić, że niejeden wiejski sklepik w Polsce ma mniejszy asortyment niż te w naszym małym miasteczku.
  No więc to, że jeden z tych sklepów jest dobrze zaopatrzony, to wiedziałam, ale że aż tak? Hm.., o tym dowiedziałam się niedawno, przy zakupie mąki orkiszowej do wypieku chlebka. Tutaj również przestroga dla wszystkich, głównie zapracowanych matek pędzących niczym huragan przez sklep i średnio zwracających uwagę na te mało istotne szczególiki zawarte na opakowaniach :)
  No bo skąd kto mógł wiedzieć, że zamiast mąki orkiszowej można w sklepie polskim w Anglii dostać pszenicę orkiszową – orkisz i to w dodatku pakowany jak mąka?! Nie mam gdzie tego zmielić, ani nie bardzo wiem co mogłabym z niego zrobić i jedyne co do głowy mi przychodzi to dokarmiać ptaszki w zimie takim oto rarytasem :)



  A może jest coś o czym nie wiem jeśli chodzi o wykorzystanie pszenicy orkiszowej w kuchni? Czekam na podpowiedzi. 


Pozdrawiam :) 

niedziela, 18 października 2015

176. Jesień i pierwsza odsłona porzeczki V. Enginger.


  Zaczęłam porzeczkę z serii V. Enginger. Wzór od dawna był na mojej liście do zrobienia, tak jak kilka innych z tej serii.





  Na wielu blogach widać jesień. Cudne jesienne barwy. Wczoraj poszłam do ogródka zerwać zapewne już ostatnie  w tym roku pomidorki. Wzięłam aparat, żeby pstryknąć parę jesiennych fotek i o dziwo zauważyłam, że niektóre roślinki wyglądają tak jakby nadal trwało lato.



  Winogrona wcale nie myślą dojrzewać. Pietruszka raz doszczętnie ścięta wypuściła nowe zielone listki. Dynia piżmowa raczej już nie zdąży osiągnąć należytych rozmiarów, a nasturcja kwitnie w najlepsze :)
 







Miłej niedzieli :)

niedziela, 11 października 2015

175. Tortowy debiut.

  Wczoraj odbyły się piąte urodzinki naszego synka. Nie mogę się nadziwić jak ten czas leci. Dopiero co tuliłam niemowlę, zawinięte w dziecięcym kocyku a teraz to już mały samodzielny mężczyzna!



 Tortów nie piekę i za nimi nie przepadam, więc doświadczenie w tym temacie mam prawie zerowe, a jednak postanowiłam, że sama go przygotuję na urodzinki syna.



 Spodobał mi się tort tęczowy jaki widziałam w internecie. Tydzień przed urodzinami zrobiłam taki właśnie tort powiedzmy próbny, ale nie byłam z niego zadowolona. Moim zdaniem ciasto na bazie masła było zbyt ciężkie, więc wiedziałam, że kolejny, ten właściwy będzie na bazie biszkoptów. 







 Poszperałam trochę w internecie, dopasowałam ilość składników do swoich potrzeb i upiekłam.



 Tak jak wcześniej napisałam fanką tortów nie jestem i wolę serniki, szarlotki, ale myślę, że nie wyszedł najgorszy, rzekłabym zjadliwy :)



Oczywiście cały jego urok tkwi w kolorowych biszkoptach, przy których jest chyba najwięcej roboty.



Cieszę się, że go zrobiłam. Pierwszy raz miałam też do czynienia z kolorowym opłatkiem na tort i teraz już wiem z czym to się je ;)



  Chciałam tutaj podziękować koleżance Weronice (kiedyś tutaj zaglądała, być może wciąż to robi), która zawsze sama piecze pyszne i piękne torty urodzinowe dla swoich dzieci. Poprosiłam ją o jakieś sprawdzone przepisy i dostarczyła mi je w tempie ekspresowym, udzieliła mi wszelkich porad i wskazówek i chociaż z przepisów nie skorzystałam, to jednak bardzo DZIĘKUJĘ :)Z pewnością jeszcze się kiedyś przydadzą.

  






 Dodatkowo piekłam jeszcze sernik z rosą z przepisu od Weroniki i szarlotkę :)




Pozdrawia serdecznie :)