W poprzednią sobotę
odwiedziła mnie Gosia wraz z mężem i dzieciaczkami.
Post miał być napisany już kilka dni temu, ale
jak to często bywa niedane mi było wcześniej się za to zabrać...
Było super. Dzieciaki się
wybawiły, a my mogliśmy trochę pogadać.
Dużo by pisać, ale tak w
skrócie, to czas spędzony w przemiłym towarzystwie :)
Oczywiście Gosia nie była by
sobą, gdyby nie przytachała ze sobą góry prezentów dla mnie i
moich szkrabów :)
Wojtuś i Julcia zostali
obdarowani superaśnymi czapkami godnymi szefa kuchni oraz
ręczniczkami kuchennymi, dzięki czemu każde nasze wspólne
pieczenie stanie się jeszcze większą atrakcją :)
Dodatkowo uroczy zestaw
wielkanocnych figurek do własnoręcznego pomalowania i mnóstwo
słodyczy :)
Ja dostałam śliczne puszki
do kuchni oraz przepiśnik, na kupno którego zaczajałam się już
od jakiegoś czasu, ale ciągle o nim zapominałam. W końcu będę
mogła poskromić swoje wszędzie fruwające karteluszki, zapisane w pośpiechu i zawierające
wyłącznie sprawdzone przepisy :) Ciekawe skąd ona o tym wiedziała?;)
Wszystko to w cudnych
kolorkach :)))
Gosiu DZIĘKUJEMY!
Dzisiaj chcę jeszcze pokazać
począteczek kolejnego haftu jaki niedawno zaczęłam – malinki V.
Enginger, którym się oprzeć nie zdołałam :)
Dziękuję za wszystkie Wasze
komentarze, bez których
prowadzenie bloga nie byłoby takie
przyjemne :)