sobota, 25 sierpnia 2018

240. Wakacyjnie.

  Niestety coraz rzadziej się pojawiam w blogowym świecie, ale są sprawy ważniejsze, które teraz zajmują mój czas. Wszelkie robótki również poszły w odstawkę i czekają na swoją kolej. 
  Tegoroczne wakacje tradycyjnie spędziliśmy w Polsce. Kilka dni pobytu  na Suwalszczyźnie nad jeziorem Dowcień dały nam upragniony wypoczynek.  Z dala od tłumów, w ciszy i spokoju miło spędziliśmy czas. Pogoda dopisała w stu procentach. 
Pojechaliśmy również zobaczyć słynne mosty w Stańczykach, które jako najwyższe tego typu budowle w Polsce robią spore wrażenie. 

 Pobyt nad jeziorem nie obył się bez przygód. Obrączka ślubna wpadła mi pomiędzy deskami pomostu prosto do jeziora w miejscu, gdzie głębokość wody wynosiła około 1,5 m. Na dnie było pełno roślin i mułu. W wodzie nie było jej nawet widać. Szanse na jej odnalezienie praktycznie żadne . Myślałam, że serce mi pęknie, bo dla mnie ta obrączka założona w kościele podczas przysięgi małżeńskiej,  jako symbol miłości wiele znaczy. Mąż widząc moją rozpacz wszedł pod ten pomost i na oślep nurkując wyjmował durszlakiem błoto z dna jeziora aż w końcu znalazł zgubę! Dla mnie to był cud. Modlitwy pomogły.  Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś ją zobaczę. Teraz ta obrączka jest dla mnie jeszcze bardziej wyjątkowa! 

 Poniżej domek w którym mieszkaliśmy i pobliskie ,,osiedle'' :)





Lekcje pływania nie poszły na marne ;) 



Mosty w Stańczykach.




Do następnego razu :)