Koniec roku szkolnego w szkole, do której uczęszczają moje dzieci przypada na 20 lipca.
Tradycyjnie nauczyciele dostają od uczniów drobne upominki i kartki. Przeszperałam internet w poszukiwaniu idealnych upominków i jakoś nic mnie nie urzekło, więc postanowiłam sama coś przygotować. Na początku planowałam zrobić coś na szydełku lub wyhaftować jakieś małe obrazeczki, ale potrzebowałam 8 sztuk, więc zwyczajnie bym nie zdążyła. Padło więc na decoupage. Doświadczenie mam raczej znikome, ale postanowiłam spróbować swoich sił. Pierwszy raz miałam do czynienia z krakerem. Kupiłam go kilka lat temu, ale nie było okazji, żeby go wypróbować.
Zakładek zrobiłam 15 z obawy, że nie wszystkie ładnie wyjdą, ale jestem zadowolona z efektu i bogatsza o nowe doświadczenie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ostatnio króluje u mnie szydełko. Ciągle coś tam sobie dłubię. Są to raczej drobne rzeczy, które łatwo wrzucić do torby i wszędzie ze sobą zabrać. Zatęskniłam jednak za haftowaniem. Szkoda tylko, że nie każdy haft nadaje się do robienia poza domem lub w tak zwanym międzyczasie. Zachciało mi się wyhaftować miechunki czyli Cape Gooseberry by Golden Hands. Jak dla mnie jest to haft zdecydowanie ,,domowy'' lub też ,,urlopowy'' z którym trzeba się ,,rozłożyć''. W domu, jak to w domu, zawsze jest coś pilniejszego do zrobienia i czasu na własne przyjemności jak na lekarstwo, to i postępy są marniutkie. Żadne terminy mnie jednak nie gonią, więc paniki nie ma :)
Na koniec jeszcze kilka ogródkowych fotek.
Pozdrawiam cieplutko :)