Dzisiaj w pierwszej kolejności chcę podziękować wszystkim za życzenia otrzymane pod ostatnim postem. Juleczka rośnie jak na drożdżach i jest kochanym maluszkiem.
Zwykle nie piszę zbyt wiele o sprawach prywatnych, ale tym razem chcę wspomnieć o czymś, czego doświadczyłam będąc w ciąży z Julią, bo może ktoś będzie stał przed podobnym dylematem.
W ostatnim okresie ciąży okazało się, że moja córcia jest ułożona miednicowo i zaproponowano mi próbę jej obrócenia do właściwej pozycji (obrót zewnętrzny na główkę ). Zabieg mało ryzykowny, ale też skuteczny tylko w około połowie przypadków. Miałam do wyboru zgodzić się na próbę obrotu dziecka lub od razu wyznaczyć datę cięcia cesarskiego. Postanowiłam poddać się zabiegowi i udało się.
Jak dla mnie niesamowite, że udaje się dziecko w taki sposób obrócić. Wiem, że może to być dość bolesne, jednak w moim przypadku absolutnie nie było. Jeśli ktoś jest zainteresowany jak się to odbywa tutaj można zobaczyć filmik znaleziony w internecie.
Mam jeszcze do pokazania ochraniacz i
poszewkę na kołderkę do łóżeczka, uszyte już jakiś czas
temu. Spodobał mi się materiał. Jest ładny, bardzo miły w
dotyku i nie różowy :)
Od czasu, kiedy kolor różowy stał
się niemalże wszędobylski, unikam go jak tylko mogę :)
Ukończyłam też szalik dla Wojtusia,
ale pokażę go przy następnej okazji.
Pozdrawiam cieplutko :)