Można by rzec, że
z dziką radością zaczęłam kolejny haft
Nimuë – liska :), i gdyby się tylko dało mogłabym się zaszyć
gdzieś w kąciku, na jakiś czas, tak, żeby mi nikt nie
przeszkadzał, nic ode mnie nie chciał, o nic nie pytał, wtedy
mogłabym sobie haftować, haftować...:)))
Nimuë – liska :), i gdyby się tylko dało mogłabym się zaszyć
gdzieś w kąciku, na jakiś czas, tak, żeby mi nikt nie
przeszkadzał, nic ode mnie nie chciał, o nic nie pytał, wtedy
mogłabym sobie haftować, haftować...:)))
To tak tylko na troszeczkę, bo pewnie szybciutko bym się
stęskniła za moją Rodzinką :)
stęskniła za moją Rodzinką :)
Ale
do rzeczy - dzisiaj
prezentuję pierwszą odsłonę liska.
W międzyczasie zabrakło mi nici, więc Mąż zakupił mi 60
motków DMC.
Oczywiście do liska nie potrzebuję ich aż tyle, ale przy zakupie
większej ilości cena dość ładnie spadała w dół, więc
skompletowałam sobie nici na kilka kolejnych haftów :)
Pozdrawiam serdecznie :)