Co jakiś czas lubię wypróbować jakiś przepis kulinarny, który mam w swoich zbiorach, polecony przez znajomych czy też znaleziony w Internecie.
Dlatego właśnie coraz częściej tutaj się pojawia jakieś jedzonko.
Tłumaczyć się z tego nie zamierzam, bo przecież nikt nie mówił, że będzie to blog czysto robótkowy…:)
Coraz bardziej doceniam jedzenie które można samemu przygotować.
W moim domu rodzinnym wiele potraw było przygotowywanych tradycyjnymi metodami z surowców dostępnych w gospodarstwie.
Własnej roboty masło, kwaśne mleko, śmietana, kiełbasy, chleb kiszone ogórki, kapusta, własne warzywa, owoce to był standard. Do tego grzyby, jagody, jeżyny zbierane w pobliskim lesie…
Tyle, tylko, że człowiek zaczyna takie rzeczy doceniać kiedy nie ma ich na co dzień …
Oczywiście jak teraz o tym piszę to wygląda jak jakaś wspaniała sielanka.
Nic tylko kawał ziemi zakupić i gospodarzem zostać.
Kto jednak żyje z gospodarstwa to wie, że wcale to tak kolorowo nie wygląda…
Jakiś czas temu zdecydowałam się zakisić trochę kapusty. Wiem, że to nie sezon na kiszenie kapusty. Raczej powinnam robić miodzik z mniszka…
Zrobiłam małą ilość, tak dla próby. Nie w beczce, a do kilku słoików.
Wyszła bardzo dobra. Jeden słoik już został zużyty na surówkę do obiadu.
Poniżej kilka zdjątek.
Witam wszystkich nowych obserwatorów. Jest mi bardzo miło Was u siebie gościć:)
Wszystkim zaglądającym życzę miłego dnia