niedziela, 20 grudnia 2020

285. Przedświątecznie.

 Dzisiaj mało pisania i dużo zdjęć. Niestety ostatnio nie mam czasu na blogowanie :( 

Szydełkowe prace powstawały w tak zwanym międzyczasie już od dłuższego czasu, ale dopiero wczoraj znalazłam chwilę, żeby to wszysko usztywnić. 

Najbardziej  cieszy mnie szydełkowy anioł, który zrobiłam dzięki filmikom Joanny: 









 Tradycyjnie, jak co roku powstały dzwonki z różnych kolorów i rozmiaów kordonka:







 Wspolnie z dzieciakami zrobiliśmy skarpetkowe bałwanki. 



Było też malowane bombek, zawieszek gipsowych, malowanie na szkle oraz dekorowanie piernikow :) 










Pozdrawiam :) 

poniedziałek, 9 listopada 2020

284. Koralikowy komplet.

 Po szydełkowych bransoletkach z koralików  nadszedł czas na kolejne próby w tym temacie.

 Powstały kolczyki oraz wisior zawieszony na rzemyku. Do kompletu dorobiłam również bransoletkę. 

 Przyznaję, że koralikowanie trochę mnie wciągnęło i dlatego będzie więcej tego typu prac na moim blogu :)






Pozdrawiam :) 


czwartek, 22 października 2020

283. Kolejne bransoletki z koralików Toho 11.

 Dzisiaj króciutko, bez dodatkowego rozpisywania się, bo i weny i czasu brak. Chcę pokazać moje zaległe bransoletki. Powstały z koralików Toho 11.

 Ostatnia jest najmniejsza, zrobiona dla mojej małej strojnisi :) 







 Do następnego razu :) 

sobota, 10 października 2020

282. Serwetka w kolorze ecru.

 Witajcie :) 

   Serwetka, którą dzisiaj prezentuję została wykonana jeszcze przed wakacjami, ale nie było okazji, żeby ją pokazać.  Wzór pochodzi z gazetki Szydełkowe serwetki 2/2016. Kordonek Muza 20, kolor ecru, szydełko 1.25.





               
  Pozdrawiam :) 


niedziela, 20 września 2020

281. Urodzinowe przemyślenia i prezenty.

Witajcie :) 

 Niedawno obchodziłam swoje ,,dzieste'' urodzinki. Kolejna okrągła cyferka. Choć podobno młodziej wyglądam, niż mój wiek na to wskazuje, nie jedna nastolatka określiłaby mnie mianem kobiety starszej ;) Czy czuję się starzej? Ani trochę :) Raczej dojrzalej. Żyjąc już trochę na tym świecie człowiek nabywa doświadczeń. Jest świadkiem i niejednokrotnie uczestnikiem wielu wydarzeń, zarówno tych bardzo przykrych jak i tych wspaniałych, radosnych. Wszystko to wpływa na charakter, postrzeganie świata i podejście do życia. Nie jestem już tą samą beztroską, zwariowaną nastolatką, którą kiedyś byłam. Dziwne by było, gdybym była. Odeszły niektóre bardzo bliskie mi osoby pozostawiając niesamowitą pustkę... 

 Dobrze, że wiara dodaje sił, daje nadzieję na życie wieczne. 

 Obym tylko umiała należycie doceniać wszystko, co mam, a mam tak wiele. Kochający mąż, dwoje wspaniałaych, zdrowych dzieci, dom, praca hobby...Wymieniłam te najważniejsze, ale przecież jest całe mnóstwo drobnych rzeczy, sytuacji każdego dnia za które powinniśmy być wdzięczni. Przyznaję, że ja nie zawsze o tym pamiętam. Czasem popadam w rutynę lub istną gonitwę, gdzie brakuje czasu na takie rozmyślania. Wiele rzeczy bierzemy za pewnik, a co by było gdybyśmy je nagle stracili? Trochę przerażające myślenie, ale chyba warto się nad tym zastanowić...

 


 Gosia z bloga Mamelkowo podarowała mi cudny domek z wieszaczkami np. na klucze oraz przepiękną własnoręcznie wykonaną kartkę. 

Zdjęcia nie oddają prawdziwego uroku tych prezentów. 

Gosiu brdzo dziękuję za te cudne, własnoręcznie przez Ciebie wykonane przezenty! 









Pozdrawiam serdecznie :) 


niedziela, 6 września 2020

280. Wakacje 2020.

 Czas naszych wakacji upłynął już prawie 2 tygodnie temu, a ja nie wyrobiłam się z napisaniem wakacyjnego posta. Coś opornie mi idzie blogowanie ostatnimi czasy.

Wakacje spędziliśmy w Polsce, gdzie mogliśmy się nacieszyć czasem spędzonym z rodziną. Zrobilismy sobie również trzydniowy wypad w góry do Zakopanego. Tam pogoda nie do końca nam sprzyjała, ale i tak było bardzo przyjemnie. Pierwszego i jedynego bezdeszczowego dnia spędziliśmy spacerując po Dolinie Kościeliskiej. Cały czas istniało ryzyko opadów i burz, więc nie zdecydowaliśmy się na zdobywanie szczytów.  Wyszliśmy dość wcześnie rano i nad strumieniem unosiła się jeszcze mgła. 




    Przeszliśmy przez Jaskinię Mroźną, co było fajną atrakcją dla dzieciaków. 



Po wyjściu z jaskini rozpościerał się śliczny widok. 







 Idąc dalej doliną dotarliśmy do schroniska na Hali Ornak. Tam ze szwagierką wypiłyśmy kawę i pożarłyśmy spory kawał pysznego ciasta z jagodami i śmietaną   :) 



Następnie udaliśmy się nad Smerczyński Staw.



Potem była już droga powrotna, moczenie nóg w strumieniu i podziwianie widoków :) 




A tu, choć mało wyraźnie da się dostrzec figurkę Matki Boskiej umieszczoną w skale przy szlaku.



 Kolejny dzień to spacer po Krupówkach, drobne zakupy, sesja z tatrzańskim, polarnym misiem (a może albinosem?)i szaleństwo dzieciaków w parku rozrywki. 





  Choć sezon na jagody dobiegał końca to jeszcze udało nam się pojechać na jagody :) 
Potem były jagodzianki i niekończące się obżarstwo. 




 Mieliśmy kolejne fajne wakacje spędzone z bliskimi. Dzieciaki uwielbiają te nasze wyjazdy. Dużo wtedy podróżujemy, bo rodzina mieszka w różnych częściach Polski. Doświadczają życia zarówno na wsi jak i w mieście. 

 Podczas naszego pobytu w kraju, w Anglii w rejonie w którym mieszkamy panowały straszne wichury i ulewy. Sporo domów, szczególnie w centrum miasta zostało podtopionych. U nas na szczęście wszystko było w porządku. W ogródku wichury połamały tylko kilka słoneczników i powywracały pomidorki. 




 Po powrocie zebrałam sporo dojrzałych pomidorów, które jeszcze tego samego dnia musiałam przerobić, bo zdarzały się popękane z powodu nadmirnych opadów.



 Teraz jest u nas dość zimno i owoce za bardzo nie dojrzewają. Zielone pomidory zaczynają gnić więc mam nadzieję, że jeszcze będzie ładna podoga.

Pozdrawiam:)