Pewnie
każdy się ze mną zgodzi, że rad udzielanych przez dobrze
życzące nam osoby ignorować nie warto. Tak więc ja ostatnio
wzięłam sobie do serducha jedną taką radę udzieloną mi przez
Gosię z Mamelkowa i zamiast chorowania wybrałam zabawę z masą
solną :)
Oczywiście
nie sama, ale z dzieciakami, a dokładnie z Wojtusiem, bo Julia po
spróbowaniu kawałka masy, który przypadkiem znalazł się w
zasięgu jej ręki podziękowała za współpracę :)
Zabawa
była naprawdę udana :)
A
tak jeszcze na marginesie dodam, że Gosia jest pierwszą blogerką, którą
poznałam osobiście!!!
Okazało,
że mieszkamy w tym samym miasteczku :)
Jeszcze
nie miałyśmy sposobności, żeby się spotkać na dłużej, bo obie
prowadzimy dość intensywny tryb życia, ale wierzę, że za jakiś
czas tak się stanie.
Takie
cudaczki porobił Wojtuś, a na drugi dzień je dodatkowo pomalował.
Ja
swoim tylko lekko zarumieniłam policzki :)
Pozdrawiam serdecznie :)