sobota, 23 maja 2015

165. Aniołek dla Amelii.

   W pierwszej chwili powiedziałam nie, nie dam rady, to niestety nie wykonalne...
Później miałam coś na kształt wyrzutów sumienia, że odmawiam małej, kochanej, niewinnej kruszynce...
Chociaż wyraźnej prośby nigdy nie było, to jednak przeorganizowałam nieco moje hafciarskie plany (nie żebym miała jakiś ściśle określone, ale jakiś ogólny zamysł był) i tak to pomiędzy jednym a drugim kęsem kanapki na przerwie w pracy oraz późnymi wieczorami powstawał maleńki aniołek dla Amelii :)
Madzia odebrała przesyłkę już w sobotę, ale ja z przyczyn czasowych pokazuję go dopiero dzisiaj.
Pamiątka spodobała się bardzo, a to jest dla mnie największą nagrodą :)
Cieszę się również, że udało mi się ją wykonać i nie ,,chlapałam jęzorem na darmo'' :)














    Chcę jeszcze Wam pokazać jakich szczególnych gości mamy w naszym ogródeczku :) Budki lęgowe cały czas wisiały na ścianie garażu, ale żaden ptaszek za naszych czasów w nich nie mieszkał, aż do teraz. Ku ogromnej radości wszystkich domowników sikory mają tam teraz swoje potomstwo :)



   Julia, czy to w ogródku, czy na spacerku nie przejdzie obojętnie obok żadnego zwierzęcia, ptaka czy owada. Wpada w iście cielęcy zachwyt na widok każdego z nich :)
Ostatnio na wszystkie czarne ptaszki woła kra, kra, a inne fju, tfju, fsiu i takie tam podobne :))) 
 



Pozdrawiam cieplutko :)