Ostatnio zauważyłam, że jak na ironię gdy mam mnóstwo rzeczy
do zrobienia i czasu jak na lekarstwo wymyślam sobie dodatkowe
zajęcia.
A to jakieś czasochłonne danie na obiad sobie wymyślę, albo
porządkowanie czegoś, co absolutnie już nie może zaczekać ani chwil dłużej, a to jeszcze basen z dzieciakami obskoczę...
Faktem jednak jest, że jeśli uda mi się wcisnąć w swój
napięty grafik jakieś dodatkowe zajęcie i je wykonać nie psiocząc
przy tym na wszystko, na czym świat stoi, to jestem później bardzo zadowolona :)
Niedawno przecząc zdrowemu rozsądkowi mając mnóstwo różnych
spraw do załatwienia i rzeczy do zrobienia zabrałam się za
wekowanie reszty buraków, które urosły w moim ogródku i nie
zostały jeszcze pożarte. W sumie po ugotowaniu i obraniu było ich
3 kg i zawekowałam je z papryką i cebulą.
Z rozpędu powstało jeszcze leczo z cukinii. W sumie 13 słoików. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niektórych to żaden wyczyn, ale
są to moje pierwsze samodzielne zmagania z tego typu przetworami, więc jestem
dumna jak paw :)
Dodatkowo pierwsze próby robienia wędlin przy pomocy szynkowara
przyniosły więcej niż zadowalające efekty :) Pierwsza wędlina
została zrobiona z wytrybowanych udek z kurczaka z dodatkiem soli
himalajskiej, majeranku, pieprzu i czosnku
Mielonka natomiast jest zrobiona z piersi z kurczaka zmielonych
na grubym sicie wraz z karkówką i tymi samymi dodatkami co wędlina
z udek.
Żadnych soli peklujących lub innych zbędnych wypełniaczy.
Polecam.
Pozdrawiam :)