Po sześciu dniach, w ciągu których ta poplamiona część haftu praktycznie nie wysychała, tylko traktowana była różnymi specyfikami udało się wywabić plamy. Napiszę Wam, co stosowałam, ale ciężko mi jednoznacznie stwierdzć, co pomogło :
- vanish
- kwasek cytrynowy
- mydło biały jeleń
- płyn do mycia naczyń
- domestos w sprayu
- sodę oczyszczoną
- proszek do pieczenia
- proszek i płyn do prania
- woda utleniona
Wszystko to było stosowane w niezliczonych ilościach i różnych kombinacjach. Haft też zaliczył dwa prania w pralce w 40 stopniach.
Postawiałm wszystko na jedną kartę, albo się uda wywabić plamy, albo zrobię w hafcie dziury :)
A tak haft wygląda obecnie :)
Mąż ostatnio w sklepie polskim kupił dość sporo jagód. Tych naszych polskich prawdziwych, nie borówkę amerykańską. Robiliśmy koktajle, ale i tak sporo zostało, więc zrobiłam jagodzianki. Pierwszy raz, z tego przepisu, tyle, że z podwójnej porcji. Pominęłam tylko kruszonkę. Wyszły pyszne i dzieciaki się nimi zajadały :) Polecam.
Na zdjęciach jest oczywiście borówka amerykańska, ale to tylko w celu upiększenia zdjęć :)
Bardzo się cieszę że haft został uratowany:)))jagodzianki wyglądają przepysznie:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu. Ja też się cieszę, bo tyle pracy poszłoby na marne.
UsuńBardzo się cieszę,że Ci się udało wywabić plamy, a nie wybielić haftu, miałaś wielkie wyczucie,jak wszystkie środki stosować. Domestosem,to ja kiedyś dziury w szydełkowym obrusie wypaliłam. Jestem pełna podziwu, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwonko. Trochę się bałam tego domestosa, ale musiałam spróbować. Oj to szkoda, że zrobiły się dziury w obrusie :(
UsuńTo był mój pierwszy okrągły obrusik, dało się go naprawić.
UsuńTo super! Cieszę się, że i Tobie się udało :)
UsuńSuper że się udało. Szkoda pracy już wlozonej.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Dziękuję :)
UsuńO raju, jak bym zjadła takie jagodzianki!!!
OdpowiedzUsuńSuper, że z haftem się udało:)
Buziaki
Zchęcią bym jeszcze zrobiła i Cię zaprosiła, tylko te jagody to tutaj niestety problem :(
UsuńDzięki Gosiu. Też się cieszę :)
Dobrze, że Ci się udało pozbyć tych plam, szkoda by było haftu:)Jagodzianki wyglądają apetycznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWkurzająca sprawa takie plamy, dobrze że je wywabiłaś.
OdpowiedzUsuńJak je zobaczyłam pierwszy raz, to sama nie wiedziałąm, czy mam się śmiać, czy płakać :)
UsuńDziękuję : )
Gratuluję samozaparcia w wywabianiu plamy :)
OdpowiedzUsuńJagodzianki smakowite
Pozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńCieszę się, że się nie poddałam :)
Musiałam zajrzeć do poprzedniego wpisu aby dowiedzieć się co to za słynna plama, i teraz jak już wiem
OdpowiedzUsuńto podziwiam Twoje samozaparcie w ratowaniu haftu, ja bym chyba odpuściła.
Jagodziankami narobiłaś mi apetytu, jutro jadę w poszukiwaniu jagód, a jak nie dostanę to będą wiśniowianki hi hi
Pozdrawiam
:) Żal mi było odpuśćić, bo zupełnie nie mam czasu na haftowanie i robię to np. na przerwach w pracy, więc wszystko mi się przeciąga w czasie, a tu taki klops!
UsuńWiśniowanki też będą pyszne :)
Świetnie, że się udało! Ja w takich razach gotowałam haft z proszkiem w garnuszku na gazie około 20 minut... tez z dobrym skutkiem, ale nie po żelu z długopisu ;)
OdpowiedzUsuńJagodzianki uwielbiam. Wczoraj zrobiłam pierogi z jagodami polane kremową śmietaną - zjadłam dwanaście :)))
I wiesz co, na Twoje jagodzianki jeszcze by się miejsce znalazło :))) Tym bardziej, że wyglądają bosko :)
Takie gotowanie też w sumie mogłoby trochę pomóc :)
UsuńMyślałam też o pierogach, ale ostatecznie wybrałam jagodzianki :) Pierożki też uwielbiam i to jeszcze ze śmietanką mniam :)
Dziękuję :)
Cieszę się ogromnie, że się nie poddałaś i haft uratowałaś.
OdpowiedzUsuńMyślę, że chyba najbardziej tu pomogła Twoja determinacja:)
Jagodzianki wyglądają bardzo apetycznie, jak nie przepadam za jagodami tak bym się o jedną pokusiła. Tak je pięknie zaprezentowałaś.
Pozdrawiam
Dziękuję :) Ja z kolei bardzo często w dzieciństwie chodziłam na jagody, grzyby, maliny i co tam innego jeszcze można było zebrać. Mieszkaliśmy ok 100m od sporego lasu i bywałam w nim codziennie :) Uwielbiałam takie długaśne samotne spacery i teraz bardzo mi tego brakuje.
UsuńGratuluję uratowania haftu i cieszę się razem z Tobą.Uwielbiam jagodzianki.Miłej niedzieli życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Halinko i Tobie też życzę spokojnej i miłej niedzieli :)
UsuńSuper wiadomość!!!!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak Jadziu ciesze sie niezmiernie :)
UsuńBrawo:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńFajnie że udało Ci się uratować ten haft:-) Jagodzianki wyglądają bardzo smakowicie:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Teraz już będę go nosić w woreczku i bez długopisów :D
UsuńFajne że się udało wywabić. Jagodzianki wyglądają obłędnie.:))
OdpowiedzUsuńxxBasia
Dziękuję :)
Usuńsuuuper! trzymam kciuki za szybkie skończenie haftu :)
OdpowiedzUsuńjagodzianki wyglądają wspaniale!
Chwilę to zajmie, ale wracam do niego z nowym zapałem :) Dziękuję :)
UsuńCieszę się że się udało! Teraz ze spokojem możesz go kończyć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu, ja też się cieszę :)
UsuńUff dobrze, że udało się uratować:) trzymam kciuki by teraz poszło już górki:) pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam cieplutko :)
UsuńMiło czytać, że jednak się udało uratować haft, bo w sumie już sporo wyszyłaś. Teraz już pewnie pójdzie z górki :)
OdpowiedzUsuńDziekuję :) Sama masz go na swoim koncie, więc pewnie rozumiesz moją radość :) Żeby tylko czasu mieć odrobinę więcej :)
Usuńsmakowite te jagodzianki,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper, że udało się uratować haft!
OdpowiedzUsuńA jagodzianki wyglądają pysznie! ;)
Pięknie haftujesz! I nie tylko... Podziwiam za talent. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniale! Cieszę się, że się udało! A moje jagodzianki ostatnio przerobiły się na drożdżówkę. Za mokre ciasto mi wyszło :)
OdpowiedzUsuńWspaniale! Cieszę się, że się udało! A moje jagodzianki ostatnio przerobiły się na drożdżówkę. Za mokre ciasto mi wyszło :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam samozaparcie, po plamach ani śladu :) A jagodzianki uwielbiam, Twoje wyglądają przepysznie :D
OdpowiedzUsuńŚwietna wiadomość! Powodzenia w xxx ;)
OdpowiedzUsuńale super,ze sie udalo. bedzie piekny hafcik i zawsze bedziesz miala do niego sentyment wlasnie ze wzgledu na ilosc pracy w niego wlozona :)
OdpowiedzUsuńa jagodzianki to jest to. ja w tym roku pierwszy raz robilam. z kruszonka (tyle ze to moi nakladali kruszonke i bylo jej wiecej niz samej buleczki :P)
I to jest świetna wiadomość! Cieszę się razem z Tobą z uratowanego haftu :)
OdpowiedzUsuńJagodzianki - moje ulubione drożdżówki.
Witaj, Renka :)
OdpowiedzUsuńOd dłuzszego czasu podziwiam Twoje obrazki Sarah Kay. Kilka tygodni temu postanowiłam wyhaftować dziewczynki na tle okna, ale nie jest to takie proste. Najpierw był problem ze wzorem, ale już mam, chociaz nie jest super wyraźny. Potem obliczyłam, że za mulinę DMC musiałabym zapłacić prawie 100 zł - jestem początkująca, więc mam raczej trochę Ariadny , DMC tylko kilka kolorów. Postanowiłam więc zamienić na Ariadnę korzystając z przeliczników, ale teraz juz zwątpiłam. Czy Ty wyszywałaś DMC czy Ariadną? Masz jakies sugestie? Będę wdzięczna za radę :))
Oj przepraszam, że dopiero teraz odpisuje, ale nie sprawdzam starych postów :( Szukałam Twojego maila, ale nie ma.
UsuńNo więc tak haftowałam DMC. Nie używam innej muliny, bo nie chcę sobie mieszać. Po każdym hafcie coś tam zostaje i w tej chwili jak mam jakiś nowy haft, to dokupują tylko brakującą mulinkę. Ja miałam gazetkę i chyba ją jeszcze mam z tym wzorem, więc mogłabym Ci zeskanować. Oj żałuję, że wcześniej nie dostrzegłam tego komentarza :(
Jak tu pięknie u Ciebie, te jagodzianki aż mi zapachniały ....:)
OdpowiedzUsuńPychooota takie jagodzianki :) Zapraszam do mnie na Rozdanie :)
OdpowiedzUsuńhttp://grandmothermartha.blogspot.com/2016/09/urodzinowo.html
Pozdrawiam ciepło :)
Pychooota takie jagodzianki :) Zapraszam do mnie na Rozdanie :)
OdpowiedzUsuńhttp://grandmothermartha.blogspot.com/2016/09/urodzinowo.html
Pozdrawiam ciepło :)