Im dłuższa przerwa w blogowaniu tym trudniej zabrać się do napisania kolejnego posta. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, czy to zjawisko dość powszechne?
Wybaczcie mój brak obecności na Waszych blogach, ale sprawy prywatne sprawiły że blogowanie zeszło na plan dalszy.
Od dawna podobały mi się szydełkowe zabawki, więc w końcu postanowiłam się za jakąś zabrać. Muchomorek powstał już jakiś czas temu, ale nie było okazji, żeby go pokazać. Po udanej próbie z grzybkiem powstał królik. Korzystałam ze świetnej instrukcji znalezionej na tej stronie, za którą autorce bardzo dziękuję.
Królik a w zasadzie królisia, choć nie perfekcyjna, to od razu została zagarnięta przez moją córkę. Stała się jej najfajniejszą zabawką, z którą przez pierwsze dni nie chciała się rozstać ani na krok. Królisia zdążyła się już dwa razy zgubić, raz na basenie i raz w sklepie, ale za każdym razem została szczęśliwie odnaleziona :)
I tu mnie masz! Cudowności!!! Uwielbiam takie szydełkowe rzeczy!!! Nic dziwnego, że Julcia przygarnęła królisię jest świetna:)
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
Krolisia boska
OdpowiedzUsuńReniu, piękne są Twoje szydlaki. Królisia taka sympatyczna i urocza.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Dorośli uwielbiają takie przytulaki, a co mówić dzieciaki....świetna, muchomorek również pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńSzydełkowe przytulaki są takie "moje", takie z naszymi genami
OdpowiedzUsuń:))
A jeśli chodzi o zapał do blogowania to czasami energia mnie rozpiera, niekiedy traktuję jako obowiązek .
Cudne są Twoje szydlaki, królisia po prostu przesłodka :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Bardzo ładne te szydlaki. Królisia widać się pilnuje, skoro bezpiecznie wraca do domku :D
OdpowiedzUsuńNic dziwnego że królisia została ulubioną zabawką:)))jest śliczna:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że córcia zagarnęła królisię, jest przesłodka!
OdpowiedzUsuńSuper cute!Best wishes,dear Renka!
OdpowiedzUsuńWOW!!! Cudna królisia, nic dziwnego, że córcia tak się w niej zakochała!!
OdpowiedzUsuńMuchomorek też super wyszedł :)
Króliś jest prześwietny.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Królisia się znalazła, bo jest prześliczna i nie dziwię się, że Córcia się w niej zakochała :) Grzybek też mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się córce. Królisie jest super. No i najważniejsze, że potrafi zawsze znaleźć drogę do domu. :)
OdpowiedzUsuńDałabym takie synusiowi, śliczne ! Obserwuję i zapraszam częściej do siebie ☺
OdpowiedzUsuńPiękne prace, Królisia jest cudna! Dobrze,że się znalazła. Wiesz,że moje dzieciaki też miały ukochane przytulanki, właśnie króliki, nie żadne misie, czy lale.Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńGrzybek śliczny. Nie dziwię się, że maskotka tak przypadła do gustu. Wiele dzieci wybiera właśnie króliki, chyba ze względu na uszy, którymi można się bawić, choć moje dziecko preferuje klasyczne misie.
OdpowiedzUsuńAch! jaki piękny :)
OdpowiedzUsuńKrólisia przesłodka :-D Takie zabawki po prostu się kocha :-))
OdpowiedzUsuńEkstra! Grzybki przypominają mi ozdoby choinkowe z dzieciństwa, króliś uroczy :). Co do odległości w blogowaniu, to ja tak nie mam, gdy się Nikodem urodził, bardzo tęskniłam za blogiem i napisaniem posta, wykorzystywałam do tego każdą chwilę.
OdpowiedzUsuń