Witajcie :)
Choróbska panoszyły się w naszym domu dość długo, za długo jak na mój gust, i wyssały z nas całą energię (przynajmniej ze mnie), ale teraz jest już lepiej i miejmy nadzieję, że tak zostanie na długi czas.
Z robótek udało mi się jedynie zrobić mały hafcik na kartkę na rzecz chorej Ali, o której pisałam w ostatnim poście.
Przygotowałam jeszcze len na następny haft, którego pierwszą odsłonę niebawem pokażę.
W czasie kiedy choróbska trawiły naszą Rodzinę musieliśmy ( bo wszystko było ustalone, zarezerwowane) odbyć podróż do Londynu w celach paszportowych. Podróż mało ekscytująca i raczej niezbyt przyjemna właśnie ze względu na choroby dzieci, ale i tak z całości dało się wyłuskać parę przyjemnych chwil.
Pierwszy raz, poniekąd zmuszeni sytuacją byliśmy rodzinnie w McDonaldzie :) Wojtuś doszedł do wniosku, ze jedzenie mu nie smakuje i zadowolił się słodką bułeczką, którą miałam w torbie, oraz kilkoma frytkami. Z jednej strony byłam niezadowolona, że mało co zjadł, a z drugiej strony nawet się cieszyłam, że mu takie fast food – owe żarcie nie smakowało ;) Inna sprawa, to też taka, że jak się jest chorym to apetytu brak, ale trzymajmy się optymistycznej wersji, że mój syn nie lubi dosłownie wszystkiego, co smażone na głębokim tłuszczu ;)))
Na jednej z londyńskich stacji (nie wiem, czy na innych też) są porozstawiane pianina i każdy może usiąść i pograć jeśli tylko ma na to ochotę. Ba, może nawet pograć dla dość szerokiej publiki i to nie w byle jakim mieście ;)
Ja i Mąż mieliśmy nawet okazję posłuchać wspaniałej gry pary młodych, ale niezwykle utalentowanych wirtuozów :)))
A skoro dzisiaj Walentynki i na każdym kroku o sercach mowa, to chyba nic się nie stanie, jak się pochwalę moimi nowymi, cudownymi nabytkami, którym oprzeć się w sklepie nie byłam w stanie... ;)
Pozdrawiam
serdecznie :)
Walentynkowa zastawa jest tak cudna, że aż Ci jej zazdroszczę! Szczególnie tych miseczek....:)
OdpowiedzUsuńMali wirtuozi to sładziaki niesamowite :)
Moje dziecko niestety najbardziej na świecie kocha- kotlety- nieważne z jakiego mięsa byle opanierowane i smażone...Ale cieszę się, ze je mięcho :) Taki plusik tego jego smaka ;)
A hafcik uroczy! :)
:) Dziękuję :) Miseczki wzięłam już ostatnie :)
UsuńTakie domowe kotlety to zupełnie inna sprawa niż z tymi gotowymi, kupionymi :) Mój Wojtek też lubi wszelkie ,,kokleciki'' i dobrze :)
Uroczego kotka zrobiłaś Reniu. Z choróbskami tak to jest, zawsze przychodzą wtedy kiedy nie potrzeba. Ale z tymi pianinami to fajny pomysł, i widać, że mali wirtuozi od razu wiedzieli co z nim robić :) No i zakupy superaśne zrobiłaś, bardzo mi się podobają te kubeczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Dziękuję:) O tak, te pianina to ekstra pomysł. Co niektórzy mogli się wyżyć do woli :)
UsuńHafcik uroczy:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł z rozstawieniem pianin - może ktoś zagrać i umilić czas czekającym. Tak ja Wam Mali wirtuozi:)
A zakupy do pozazdroszczenia:)
Zdrowiejcie szybciutko tak do końca!!! Pozdrawiam.
Dziękuję :) Faktycznie zdarzały się osoby, które przepięknie grały tworząc dookoła siebie wianuszek gapiów : )
UsuńUrocza walentynkowa zastawa i kotkiem się zachwycam z racji tego iż w ogóle nie potrafię tego robić :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że choróbska w końcu odpuściły Was opuściły i tak trzymać :)
Pozdrawiam, Marlena
Dziękuję Marlenko :)
UsuńZaręczam Cię, że moje haftowanie jest niczym w porównaniu z Twoimi umiejętnościami dziewiarskimi :)
Zakup walentynkowy super a miseczkami jestem zachwycona. Rosną Ci mali wirtuozi.
OdpowiedzUsuńUroczy kotek.Życzę dużo zdrówka i pozdrawiam.
Dziękuję :)
UsuńPorcelana cudna:)))Pozdrawiam i zdrowia życzę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZakupy i kotek świetne, ale najbardziej spodobali mi się mali artyści!!! Super pomysł z tym pianinem:)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Dziękuję :) Zawsze to jakaś dodatkowa atrakcja :)
UsuńOczywiście kociak sympatyczny , a takim miseczkom bym sie tę nie opierała , pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Decyzja o zakupie była była szybka i bez zbędnych kalkulacji :)
UsuńZnam tego kociaka - cudny jest :))) Jeszcze raz dziękuję :)
OdpowiedzUsuńZakupy świetne i wcale się nie dziwię, że nie mogłaś się oprzeć :) Pozdrawiam serdecznie i dużo zdrówka.
Nie ma za co Edytko :) Mam nadzieję, ze wszystko się przyda.
UsuńKotek przesympatyczny, a takich zakupów bardzo zazdroszczę. Prześliczne naczynka.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZadowolony kotek. Zdrówka życzę u mnie- od 3 tygodni szpital w domu.
OdpowiedzUsuńWidać choróbska o tej porze roku, to nic dziwnego :( Dla Was też dużo zdrówka życzę.
UsuńPrześliczny kiciuś! Fajne zakupy :) My lubimy chodzić do McDonalda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) My do takich jadłodajni praktycznie nie chodzimy, a ja nie licząc lodów jadłam tam pierwszy raz w życiu :)))
UsuńOjej, za takie filiżanki dałabym się pokroić;))
OdpowiedzUsuń:))) Widzę, że doskonale się rozumiemy :)))
UsuńSliczna porcelana. ciekawa czy na naszych dworcach taki fortepian by się uchował..
OdpowiedzUsuń:))) Jakby były tak ,,okamerowane'' jak te w Londynie to pewnie tak :)))
UsuńKociak śliczny! Takich zakupów porcelanowych to można tylko pozazdrościć - super!
OdpowiedzUsuńArtyści są niesamowici :)
Dziękuję :)
UsuńFajnie się bawiliście pomimo choroby, fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJeśli mam być szczera to więcej było marudzenia niż dobrej zabawy, ale cieszę się, że mamy to już za sobą :)
UsuńCudny kociak :)
OdpowiedzUsuńAhhh.. a ta zastawa jest śliczna, aż buzia sama się cieszy! ;)
Dziękuję :)
UsuńSympatyczny kociak :) Oby zdrówko już dopisywało :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńUroczy kociak, zastawa cudna, no, ale na taki koncert to sama bym poleciała, trzeba było pisać wcześniej! :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję :)
UsuńNie wiedziałam, że lubisz takie imprezy, ale na przyszłość będę pamiętać i dam znać :)))
Witaj Renko :-D
OdpowiedzUsuńTen piękny hafcik na pewno ucieszy mała Ale :-D
Jeśli chodzi o pianina to dobry pomysł zajęcia czasu w oczekiwaniu na metro.... gratuluję utalentowanych dzieciaczków :-D
Buziaki
:) Ten hafcik to z przeznaczeniem na zrobienie kartki na kiermasz, z którego pieniążki będą przeznaczone na leczenie chorej Ali.
UsuńTo na tej pociągowej stacji i faktycznie pomysł jest super :)
Szkoda, że nie miałaś okazji posłuchać tego brzdękolenia :)))
jejku te filiżanki w maleńkie serduszka, gdzież znalazłaś takie cuuudo????? :)
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję, kupiłam je w sklepie Sainsbury's w promocji (50%) po 2 funty za jedną :)
UsuńJa również zazdroszczę tych serduchowych zakupów,sama bym uległa pokusie:)kocurek fantastyczny!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńhafcik cudowny kochana ale porcelana to mi mówi że kupiłaś ja chyba w Anglii bo ja tam takie same kubki kupiłam ale w kropeczki - typowy styl ich a serca to są cudowne takich nie widziałam nigdzie - serdeczności ślę Marii
OdpowiedzUsuńZgadza się Mari, bo ja właśnie mieszkam w Anglii :) Ależ masz nosa :)
UsuńBuziaki :)
Słodki kocurek i taki kolorowy :)
OdpowiedzUsuńA zakupy cudne.
Zdrówka życzę ;)
Kotek prze fajny:) a i wycieczka wyszła nie najgorzej z tego co czytam, dobrze że was te wstrętne choróbska opuściły pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajny kocurek, cieszę się, że choróbska już powoli odchodzą w nie pamięć u mnie też się troszeczkę zadomowiły, chyba ten czas jest dla mich dobry. Wycieczka fajna a te pianina to super pomysł u nas pewnie były by zniszczone:) pozdrawiam i zdrówka życzę Monika:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny, optymistyczny kiciuś :) fajnie że wypad mimo wszystko Wam się udał, mnie też odrzuciło od Mc Donalda i KFC od kiedy jestem w ciąży, mój coś tak kupuje i pałaszuje raz w miesiącu, a mnie śmierdzi to jedzenie.
OdpowiedzUsuń