sobota, 11 czerwca 2016

192. Post z pazurem ;)

 U mnie dopiero teraz pierwsze czerwone truskawki zaczynają się pojawiać. Jeszcze tydzień temu było naprawdę chłodno i deszczowo, więc mamy niewielkie opóźnienie jeśli o truskawkach mowa.








 Przypomniałam sobie o fajnym małym gadżecie, który jeszcze w tamtym roku dostałam od swojej szwagierki Moniki :)

 Moi rodzice, gdy byłam dzieckiem mieli duże pole truskawek. Zbierając je do skupu trzeba było usuwać szypułki. Miało się wtedy brudne palce i paznokcie, które ciężko było domyć nawet kwaskiem cytrynowym czy pumeksem. Biegając po wiejskim podwórku, łące za domem, czy pobliskim lesie wstydzić się brudnych palców nie trzeba było, ale wyjazd do MIASTA,wyjście ,,do ludzi''( nie, żeby ludzie na wsi ludźmi nie byli, ale tu chodziło o ludzi, którzy truskawek zbierać w ilościach hurtowych nie musieli :D )

Oj czego się nie próbowało, żeby dłonie jako tako wybielić :)))


 No więc jak zobaczyłam u Moniki ten mały przedmiocik nie mogłam oczu od niego oderwać. Dlaczego nikt nie wpadł na pomysł i nie wynalzł tego wcześniej, za czasów mojego dzieciństwa?!, a może już był, tylko my o nim nie wiedzieliśmy?

A Wy znacie ten sprytny mały przedmiocik?












Moje dzieciaki dużo czasu spędzają w ogródku, a ja doceniam tem maleńki skrawek ziemi.Zawsze znajdą sobie jakieś zajęcie :)

















Ja z kolei bardzo lubię robić zdjęcia kwiatom w moim ogródku, szczególnie z bliska, więc nimi Was dzisiaj uraczę :)








































































Pozdrawiam cieplutko :)