piątek, 28 marca 2014

117. Kocyk Julii skończony.

  Ciężko się pozbawić tej odrobiny przyjemności jaką daje blogowanie, więc pomimo kompletnego braku czasu nie znikam całkowicie.
  Ostatnio dużo się u nas działo. Chrzest Święty Julii, związane z nim odwiedziny bliskich z Polski, wspólne wypady w różne miejsca i mile spędzony czas. Szkoda tylko, że wszystko tak szybko się skończyło i pozostał pewien niedosyt.
  Julia miała piękne, wydziergane na drutach wdzianko, które zamówiłam u pewnej starszej pani. Zaprezentuję je w kolejnym wpisie.
  Dzisiaj chcę w końcu pokazać kocyk, który udało mi się skończyć już jakiś czas temu, ale zabrakło czasu na jego sfotografowanie:)
  Korzystałam z tego samego wzoru co przy kocyku dla synka, tyle, że już tak nie szalałam z ilością kolorów. Jest w nim mnóstwo błędów, bo jak już pisałam nie wychodził mi wzór i sporo z nim kombinowałam. Robiłam go również z innej włóczki, w której skład wchodzi 50% bawełny i kocyk nie jest taki ,,mięsisty'' jak Wojtusia, ale równie przyjemny w dotyku. Jak widać na zdjęciu - córcia dzielnie mi pomagała :)
 
 
 

  W ogródeczku roślinki zaczynają ładnie się rozwijać. Mąż kupił mi niedawno niebieskie zawilce, które bardzo mi się podobają. Są to kwiaty mojego dzieciństwa i mam do nich słabość, a zawilce w kolorze niebieskim to już prawdziwa rozpusta :)
  W kilku donicach zasadziłam różnokolorowe bratki. Szafirki również cieszą oko... 
 
 
 

 
Pozdrawiam i do następnego razu :)