poniedziałek, 30 maja 2011

29. Chwalę się ;)

Dzisiaj rano całą naszą małą rodzinką wybraliśmy się na lokalny car boot sale i mimo iż pojechaliśmy tam trochę za późno, a dodatkowo zaczęło padać, poczyniłam wspaniałe zakupy:o)
Pewna kobieta pozbywała się kolekcji swoich gazetek hafciarskich, których połowę  ja z miłą chęcią od niej zakupiłam po bardzo przystępnej cenie -10 pensów za sztukę :) .
Gazetki Cross Stitcher powszechnie znane w hafciarskich kręgach, w liczbie 25 sztuk z lat 1999 - 2004 w stanie bardzo dobrym!
Muszę się przyznać, że spory stosik mam jeszcze za czasów, kiedy kupowałam nowe wydania w sklepie :o)
Zrobił się ze mnie taki trochę chomik , bo życia mi nie wystarczy na wyhaftowanie tego, co zgromadziłam i pewnie jeszcze zgromadzę… :) Pocieszające jest jednak to, że nie jestem odosobnionym przypadkiem, a nawet śmiem twierdzić jednym z wielu :)
Bardzo cieszą mnie tego typu zakupy, znaczy się takie, kiedy uda mi się coś upolować, trafić na niezłą okazję, czasem może czegoś, co posłuży mi do zrobienia jakiegoś projekciku, do odnowienia, przerobienia…
Absolutnie nie zraża mnie fakt, że dana rzecz była wcześniej używana o ile jej stan jest w miarę dobry.
Oczywiście są i takie rzeczy, których nigdy nie kupuję z drugiej ręki ;)





Dziękuję wszystkim za miłe komentarze, które potrafią sprawić wiele przyjemności :)



Pozdrawiam :)

czwartek, 26 maja 2011

28. Pieluszka typu kieszonka.


Wreszcie uszyłam pieluszkę z nowych materiałów, które dotarły do mnie jakiś czas temu.
Jest to pieluszka typu kieszonka uszyta z dwóch warstw polaru wewnętrznej pomarańczowej i zewnętrznej zielonej. Skończył mi się rzep i dlatego jest zawiązywana na sznureczki :)
Wkład został uszyty z trzech warstw mięciutkiej mikrofibry , a wewnątrz jeszcze z trzech warstw czegoś, czego nie potrafię za bardzo zidentyfikować :) Są to super chłonne ściereczki, nadające się do wielokrotnego prania ( takie trochę gąbczaste ). Pieluszka przechodzi właśnie test :)



Pozdrawiam cieplutko :)

poniedziałek, 23 maja 2011

27. Historia Sonaty i jej kumpelki Cambridge Favourite.

Jakie truskawki są każdy wie, ale dla mnie te dwie pierwsze w tym roku są dość szczególne, gdyż od czasu kiedy wyprowadziłam się z domu rodzinnego, gdzie mieliśmy plantację truskawek ładnych parę lat, nie za bardzo miałam możliwości ich uprawy.
W tym roku kupiłam aż cztery krzaczki, każdy innej odmiany i posadziłam z nadzieją, że ,,coś ” z tego będzie. No i ku mojemu ogromnemu zadowoleniu jest. Przyznam się, że jeszcze nigdy nie śledziłam tak uważnie dojrzewania truskawek :D
Poniżej  prezentuję powód mojej radości, czyli historię Sonaty i jej kumpelki Cambridge Favourite w fotograficznym skrócie :)




Pozdrawiam cieplutko :)

wtorek, 17 maja 2011

26. Przerywniczek z Nimuë

Od ostatniego wpisu powstał zaledwie mały hafcik  Nimuë.
Do jego wykonania wykorzystałam len który pozostał mi po wyhaftowaniu ,,Pełni ”. Mam go jeszcze odrobinkę, ale to już chyba za mało na jakikolwiek obrazeczek. Zobaczymy ;). Niestety musiałam trochę improwizować, bo nie miałam wszystkich potrzebnych kolorków więc trzy z nich zastąpiłam nieco innymi, ale efekt nie jest chyba aż taki zły :)
Podobnie jak wiele osób mam słabość do obrazków  Nimuë i jeśli tylko czas pozwoli, a mam go niestety coraz mniej ;) to chciałabym jeszcze kilka z nich wyhaftować.
Muszę również pomyśleć nad zakupem kawałka lnu, ale tym razem w naturalnym kolorze, bo ten oliwkowy już mi się trochę przejadł :)



Dotarły do mnie również materiały z których mam zamiar uszyć pieluszki.
Są to dwa kawałki polaru ( pomarańczowy i zielony ) oraz seledynowy welurek.



Na zakończenie jeszcze tylko dwa zdjątka z kwiatami z mojego ogródeczka :)



Pozdrawiam serdecznie :)


wtorek, 10 maja 2011

25. Ach te pieluchy...;)

Ostatnimi czasy przy okazji kupowania pieluszek jednorazowych zwróciłam uwagę na zestaw kilku otulaczy czy też pieluszek  + wkłady.  Cena owego zestawu była niemała więc jako, że nie jestem zbyt ,,ekologiczną’’ mamą szybko porzuciłam myśl zakupu owego cudeńka.  
Coraz częściej myślałam sobie jednak, że fajnie by było jakby pupa synka trochę odpoczęła od ciągłego noszenia   ,, pampków’’ – niejako się przewietrzyła :)
Całkiem przypadkowo trafiłam na ten blog PieluszkoMania Hand Made
i zobaczyłam pięknie wykonane, różnokolorowe otulacze, pieluszki, wkłady i inne przydatne rzeczy. Poszperałam trochę w sieci, przemyślałam to i owo i postanowiłam uszyć sama taką pieluszkę i otulacz. Kupiłam cienki kocyk, bawełniany ręcznik i uszyłam najpierw pieluszkę a później otulacz. Pieluszka ma wewnątrz wszyty wkład, ale błąd jaki popełniłam to taki, że wewnętrzną warstwę pieluszki zrobiłam z ręcznika i  wydaje mi się, że po kilku praniach ręcznik będzie zbyt szorstki dla delikatnej pupy dziecka. Doszłam również do wniosku, że lepsze dla nas będą otulacze i uszyłam otulacz. Tym razem wewnętrzną warstwę jak również wkład chłonny obszyłam mięciutką bawełną. Wkład wewnątrz otulacza jest przymocowany na rzepy. Wczoraj otulacz był testowany i dość dobrze się sprawdza. Wojtuś nie ma żadnych podrażnień na skórze , ale mam pewne zastrzeżenia co do chłonności wkładu. Zrobiony został z dwóch warstw dość cienkiego bawełnianego ręcznika i dwóch warstw bawełny.
Jak na razie poszukuję tego, co dla nas najlepsze i kolejny otulacz będzie zrobiony z polaru, bo jak wyczytałam polar ma takie właściwości, że odciąga wilgoć od skóry dziecka i zatrzymuje ją w środku, no i oczywiście jego chłonność jest dużo lepsza niż innych materiałów. Nie zdecydowałam jeszcze czy będzie to otulacz typu kieszonka, czy inny, bo to pewnie w trakcie szycia zrobię :)
Czy chcę całkowicie zrezygnować z jednorazowych ,,pampków’’ – nie, to nie dla mnie, ale częściowo – dlaczego nie. Na pewno chcę spróbować, a reszta w praniu wyjdzie :)

Poniżej zdjęcia wspomnianego otulacza.









Jeszcze trochę z tematu jedzonka maluszków :)



Bardzo dobrym rozwiązaniem w naszym przypadku jest podawanie Wojtusiowi kleiku kukurydzianego ( u nas Nestle ) przyrządzonego według przepisu na opakowaniu, ale tak aby był dość gęsty z dodatkiem np. dokładnie rozdrobnionego widelcem banana.
Można dodać również inne świeże owoce lub też gotowe ze słoiczka.
Synek bardzo lubi takie danie i nigdy nie ma problemu z jego pochłonięciem, podczas gdy sam kleik nie zawsze jest wystarczająco smaczny.




Pozdrawiam serdecznie :)


Uwaga: nie biorę odpowiedzialności za żadne bolące brzuszki !

niedziela, 8 maja 2011

24. Co w ogródku piszczy...

Dzisiejszy wpis będzie nieco inny :)
O tej porze roku bardzo cieszy mnie wszystko, co rośnie, kwitnie i ładnie wygląda w moim ogródku, dlatego dziś tylko ogródkowe fotki :)
















i jeszcze mój miniaturowy warzywniak ;)


Pozdrawiam serdecznie :)


Taki kolor róż to mój ulubiony :)

sobota, 7 maja 2011

23. Zakładkowo.

Od ostatniego wpisu udało mi się zrobić trzy zakładeczki, które są przeznaczone na upominki ;)
Do ich wykonania wykorzystałam resztki kanwy, które zostały mi po wyhaftowaniu większych obrazków.
Dwie z zakładek zszywane były tak, jak zszywa sie biscornu. Jest to dość pracochłonny sposób wykończenia, ale efekt jak dla mnie jest o wiele lepszy niż po zwykłym zszyciu.
Oczywiście najprostrzym rozwiązaniem byłoby użycie taśmy :)








Pozdrawiam serdecznie :)